Dzisiaj
wstałam wcześniej niż zwykle, moje potargane włosy łaskotały mnie w policzki
gdy mozolnie usiadłam na łóżku i przetarłam kilka razy oczy. Budzik swawolnie
brzęczał podłączony do ładowarki obok łóżka. Gdy po pięciu sekundach odnalazłam
się w czasie i przestrzeni szybko go wyłączyłam, a następnie łyknęłam tabletki.
Włączyłam telewizor, chociaż i tak nie zamierzałam oglądać serialu widniejącego
na ekranie. Wyciągnęłam z szuflady, obok mnie czarne skarpetki. Założyłam je w
pośpiechu, wyjęłam bieliznę i wstałam by szybko biec do łazienki. W czasie tych
gwałtownych reakcji, mój mózg zapomniał o reszcie ubioru i musiałam się cofać.
W
łazience już tylko standardowe czynności jak mycie twarzy, czy zębów. Kiedy
skończyłam poszłam – tak, tym razem już bez stresu – do kuchni by zrobić sobie
szybkie śniadanie składające się z płatków i herbaty. Po skończeniu przygotowań
mojego pierwszego posiłku przeniosłam go do pokoju na moje poniszczone biurko.
Spojrzałam na zegarek, który ewidentnie pokazywał godzinę 4.29. Usiadłam na
krześle obrotowym wpatrując się w telefon. Po chwil do moich uszu doszedł
dźwięk dzwonka, palce zareagowały szybciej niż ja i już było cicho, a ja
zajadałam się śniadaniem wpatrując się w dziko migający ekran. Po zjedzeniu
wszystkiego odniosłam naczynia, ubrałam się i wzięłam wszystkie walizki.
Zamknęłam za sobą dom i stanęłam w śniegu. Moje oczy zaczęły łzawić, jednak nie
wiem czy to dlatego, że opuszczam dom, czy z powodu zimna. Odetchnęłam głęboko
i ruszyłam na pociąg, który miał mnie zawieść do samego centrum nowego miasta.
Na
dworcu było poza mną jeszcze dwoje ludzi. Kobieta może z 170 i mężczyzna z 180.
Kręcili się obydwoje, gdy ja z moimi walizkami i torbą siedziałam na ławce.
Kiedy pociąg pojawił się na miejscu dwójka ludzi szybko do niego weszła, a ja
ślamazarnie wciągałam moje bagaże. Mimo tego, że widziało to kilkoro ludzi to
nikt nawet nie ruszył by mi pomóc, co było dość smutne, ale starłam się nie
przejmować takimi drobiazgami, gdyż ludzie to egoiści. Weszłam do pierwszego
lepszego przedziału i wpakowałam obydwie walizki obok siebie, a torbę na półkę.
Usiadłam na fotelu i odetchnęłam, a po chwili pociąg nabierał prędkości.
Położyłam książkę na kolanach i zdjęłam odzież wierzchnią. Otworzyłam moją
ulubioną książkę, która jest zwana także mangą pod tytułem „HIMOUTO! UMARU-CHAN”.
Zawsze mnie rozwesela, a aktualnie czytam 2 tom, który zawsze doprowadza mnie
do ładu po nieprzespanych nocach. Po 2
godzinach dosiadły się do mnie 2 osoby. Wyglądały przeciętnie, ale bacznie mnie
obserwowali, jakby bali się, że jestem niepoczytalna. Zawsze mnie ciekawiło,
czemu ludzie się na mnie tak patrzą, więc jak miałam 5 lat zapytałam się pewnej
dziewczynki, która patrzyła na mnie dokładnie w ten sposób. Jej odpowiedź mnie
skrzywdziła i już nigdy więcej nikogo o to nie zapytałam. Jej odpowiedź brzmiała:
- Jest w twoich oczach coś strasznego, jakbyś
miała mi zaraz zrobić krzywdę. Mama mówi, że mam się do Ciebie nie zbliżać, bo
jesteś niebezpieczna.-
Po
kolejnych paru godzinach byłam już na miejscu i szybko wysiadłam, jednak nie
wiedząc gdzie iść kierowałam się za ludźmi do głównego holu, czy miejsca gdzie
będę mogła zasięgnąć jakichś informacji. Pierwszy raz wyjechałam z miasta i
obawiałam się tej podróży, więc teraz jest czas bym przestała być zależna od
kogoś i ograniczona. Pierwsze co postanowiłam zrobić to pojechać do mojego
nowego mieszkania. Po krążeniu trochę po dworcu znalazłam wyjście i dotarłam na
jakiś przystanek, gdzie znalazłam autobus prowadzący do mojego mieszkania.
Szybko dotarłam do nowego lokum i przejrzałam co gdzie jest. Pomieszczenia były
dość małe, ale wystarczające dla jednej osoby. Usiadłam na łóżku i zaczęłam
myśleć co dalej, po czym ustaliłam, że czas najwyższy by odwiedzić nową szkołę,
by wiedzieć jak jutro do niej trafić. Chociaż było już południe ja nie zamierzałam
jeszcze nic jeść, więc swobodnie mogłam udać się na lokalizację zwaną od
dzisiaj „moją szkołą”.
Znalazłam kilka przystanków w pobliżu domu i
okazało się, że ostatni – czyli 5 – okazał się być tym właściwym. Poczekałam an
niego zaledwie 5 minut i pojechałam do szkoły. Wysiadkę miałam praktycznie naprzeciwko
pięknego budynku, na którym widniał napis mojej przyszłości. Powędrowałam do
wejścia, gdzie spotkałam jakąś dziewczynę. Przywitała mnie ze słowami:
- „ Witaj,
to ty jesteś Clara Lee?”.-
Przywitałam się i odpowiedziałam kiwnięciem
głowy, ona zaś szybko zaczęła mówić:
- „ Nazywam
się Eve”.-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz